Trudne dni i wesołe kolory

 Zdaję sobie sprawę z tego, że najbliższy czas łatwy nie będzie. Już jestem na dużych, a jednak niewystarczających dawkach leków i czekam na kolejny, bardziej zaawansowany etap leczenia. Przynajmniej mam nadzieję, że dostanę się do programu. A to wszystko niestety trwa, cały czas czekam na informacje czy mnie zakwalifikowano i kiedy mogę spodziewać się startu. Wstępnie powiedziano mi, że może to być początek grudnia.

Dobrze ponad dwa miesiące… Trzeba jakoś wytrzymać. Powiedziano mi, że mogę jeszcze odrobinę podnieść dawkę, ale to już koniec. Prawdę mówiąc, mój żołądek już dawno powiedział, że to koniec, ma dość!

Cieszę się, że udaje mi się jeszcze w ciągu doby znaleźć godzinki, w których mogę rysować. Gdyby mi jeszcze to odebrano, życie straciłoby sens.

Z rysowaniem też nie zawsze jest różowo, w takich chwilach zdecydowanie łatwiej jest bazgrać cyfrowym piórem, a jeszcze zabawniej lewą ręka. Jestem praworęczna.

W dzisiejszym wpisie są właśnie cyfrowe mazaje, czyli cyfrowy relaks.

Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *