Moja domowa rehabilitacja – ćwiczenie refleksu

Oglądając w internecie różne ćwiczenia, zalecane w przypadku chorób neurologicznych a szczególnie choroby Parkinsona, dość często widywałam tak zwane lampki treningowe, do ćwiczenia refleksu.

Zainteresowało mnie to i zaczęłam sprawdzać czy można coś takiego kupić i ile kosztuje? Okazuje się, że nie jest to tanie, w związku z czym zakup od razu skreśliłam ze swoich planów. Mając jednak na uwadze to, że ćwiczenia tego typu mogą być bardzo przydatne, postanowiłam zrobić coś podobnego.

Z lampkami byłby jednak problem, ponieważ to nie moja działka. Ja mogę malować, pisać, kleić, ale nie montować jakieś obwody. Dlatego postanowiłam zamiast światełek zastosować cyfry. Początkowo myślałam o kolorach, jednak po po pierwszych roboczych próbach doszłam do wniosku, że łatwiej będzie to zorganizować wykorzystując cyfry.

Trudno jest mi ocenić na ile przydatna jest wersja z cyferkami, bo na pewno jest to coś innego niż same światełka. Tu musiałby się wypowiedzieć fachowiec, którym ja niestety nie jestem. Stwierdziłam jednak, że lepiej to wykorzystać w takiej wersji, niż wcale nie ćwiczyć.

Ćwiczenie refleksu w domowych warunkach, czyli boksujemy cyfry

W pierwszej kolejności musiałam stworzyć nagranie, w którym lektor będzie dyktował losowo cyfry od 1 do 6. W związku z tym wygenerowałam cały ciąg cyfr od 1 do 6. Pozostało jeszcze umieścić go w aplikacji, która będzie mi to czytać. Jest to o tyle wygodne, że można sobie ustawić szybkość czytania i dostosować tempo do naszych możliwości. Ja korzystam z aplikacji ReadEra.

Kiedy już został rozwiązany problem dyktowania losowych cyfr od 1 do 6, trzeba było pomyśleć jak zrobić planszę na te cyfry. Oczywiście najlepszy byłby worek bokserski, ale jak nie ma, trzeba wykombinować coś innego. Na potrzeby testów wybrałam najprostsze rozwiązanie, po prostu wzięłam karteczki samoprzylepne i przykleiłam je na tapicerowanych drzwiach. Prawie jak bokserski worek, prawda? Z czasem zastąpiłam karteczki czymś solidniejszym (pierwsze zdjęcie)

Nadeszła chwila prawdy. Okazało się że ćwiczenie jest bardzo fajne, trzeba tylko ustawić odpowiednią prędkość czytania. I nawet zwykłe drzwi pokryte tapicerką zdają egzamin, jeśli nie chcemy uderzać zbyt mocno. Założyłam, że uderzam naprzemiennie, czyli lewa ręka w cyfry po prawej, prawa ręka w te po lewej stronie.

Jak już wspominałam wcześniej, nie jestem fizjoterapeutką i trudno jest mi się wypowiedzieć na temat tego czy to ma sens, czy nie ma. Czy to działa podobnie jak w przypadku lampek treningowych? Jednak wydaje mi się, że trening z cyframi czytanymi przez lektora jest trudniejszy niż taki z wykorzystaniem lampek, ale to są tylko moje subiektywne odczucia. Chociaż nie, teraz sobie przypominam, że swego czasu ćwiczyłam z Neuroformą, gdzie było takie ćwiczenie z lampkami. Jeśli mam porównać cyferki to jest to dużo, dużo(!) trudniejsza wersja. Trudna, ale przy odpowiednim ustawienia tempa, wykonalna.

Czytałam już wielokrotnie, że ćwiczenia fizyczne zwiększają stężenie dopaminy i podejrzewam, że to co dzisiaj opisuję, też się troszkę do tego przyczynia. Przy okazji tematu ćwiczeń, nasuwa mi się pytanie, na które nie znam odpowiedzi.

Czy prawdopodobne zwiększenie stężenia dopaminy jest spowodowane samym faktem ruchu, nawet jeśli nastawienie chorego jest typu – za jakie grzechy muszę się tak męczyć? mam tego dość! A może chodzi nie tyle o sam ruch, co o połączenie go z satysfakcję z wykonywanych ćwiczeń, osiąganych rezultatów, a może nawet podziwem ze strony innych osób? Bardzo chciałabym poznać odpowiedź na to pytanie.

Bez względu na odpowiedź wiem, że warto takie ćwiczenia, w ramach urozmaicenia wykonywać, nawet jeśli są to tylko tapicerowane drzwi. Na dobrą sprawę może być po prostu ściana. Jednak w przypadku użycia większej siły dobrze byłoby przygotować sobie coś w rodzaju worka do boksowania. Jeśli na coś ciekawego wpadnę na pewno o tym napiszę.

Deni

Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *